Piosenka to skrót. Krótkie spięcie, trzy, cztery minuty, w których musi coś zaiskrzyć… jak nie zaiskrzy, to koniec… Na początku szalonych i wspaniałych lat osiemdziesiątych razem z Romualdem Lipko i Andrzejem Mogielnickim udało nam się przygotować taki repertuar, który zelektryzował ludzi. Wtedy chyba w powietrzu było dużo elektryczności… Potem przyszły następne płyty…